Tagi

, , ,

Kilka dni temu „Süddeutsche Zeitung” opublikowała bardzo interesujący sondaż, który został przygotowany na zlecenie niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Körber Stiftung. Stawiano w nim pytania na temat zainteresowania sprawami międzynarodowymi oraz oczekiwań i życzeń względem celów, kierunków oraz sposobów realizacji niemieckiej polityki zagranicznej.

Z wyników sondażu wynika, że Niemcy są bardzo zainteresowani problematyką zagraniczną (odpowiedziało tak 2/3 respondentów), natomiast prawie tyle samo ankietowanych (60%) opowiedziało się przeciwko zwiększeniu zaangażowania Niemiec w polityce międzynarodowej. Wyniki te znacznie różnią się od podobnego sondażu przeprowadzanego 20 lat temu przez Rand–Corporation. Wówczas za wzięciem większej odpowiedzialności przez RFN na arenie międzynarodowej opowiadało się 62% Niemców, obecnie taki pogląd reprezentuje już tylko 37% obywateli Niemiec.

Ci z Niemców, którzy chcą, aby RFN bardziej angażowała się jako aktor na arenie międzynarodowej uzasadniają swoje stanowisko w pierwszej kolejności, tym że ich kraj zawdzięcza swój dobrobyt handlowi międzynarodowemu i dlatego Niemcy powinny wnosić większy wkład w zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa na świecie (93%). Prawie tyle samo (89%) uważa też, że wzięcie większej odpowiedzialności przez Niemcy jest konieczne ze względu na wzrost politycznej i gospodarczej roli RFN. Natomiast większość przeciwników większego zaangażowania Niemiec (73%), uzasadnia swój pogląd, tym że ich kraj ma sporo swoich wewnętrznych problemów i na nich powinno się skupić uwagę. 50% sądzi, że RFN nie powinna się bardziej angażować ze względu na swoją trudną historię.

Priorytetem niemieckiej polityki zagranicznej według większości ankietowanych Niemców ma być ochrona praw człowieka na świecie. Kolejnym ważnymi zadaniami dla dyplomacji RFN powinny też być ochrona środowiska i klimatu, zapewnienie dostaw surowców energetycznych oraz walka z terroryzmem. Co interesujące, dopiero na samym końcu wśród najważniejszych celów polityki zagranicznej znalazła się ochrona interesów ekonomicznych Niemiec. Odpowiedzi na temat głównych priorytetów korespondują także z preferencjami Niemców odnośnie instrumentów, które powinny być wykorzystywane w polityce zagranicznej RFN. Zdecydowana większość (86%) jest zdania, że pierwszeństwo powinny mieć negocjacje dyplomatyczne oraz pomoc humanitarna. Na marginesie łatwo stąd wywnioskować, dlaczego utrzymuje się tak duże poparcie dla polityki prowadzonej przez ministra Steinmeiera wobec kryzysu ukraińskiego. Tylko mniejszość naszych zachodnich sąsiadów (13%) opowiada się za operacjami wojskowymi lub eksportem broni dla zaprzyjaźnionych państw.

Warte odnotowania są także odpowiedzi Niemców na temat partnerów RFN na arenie międzynarodowej. Według większości RFN powinna ściślej współpracować z Chinami (61%) niż ze Stanami Zjednoczonymi (56%). Ponadto dość spora grupa ankietowanych (33%) opowiedziała się za rozluźnieniem współpracy z USA. Ponad połowa Niemców (53%) jest zwolennikami intensyfikacji kontaktów z Rosją.

Wyniki przytoczonego sondażu prawie całkowicie rozmijają się z dążeniami głównych decydentów w Berlinie. W trakcie ostatniej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium zarówno prezydent Joachim Gauck, jak i dwóch najważniejszych ministrów w rządzie nowej wielkiej koalicji Frank-Walter Steinmeier oraz Ursula von der Leyen wskazywali na konieczność większego zaangażowania i aktywności Niemiec na arenie międzynarodowej. Obecny szef niemieckiej dyplomacji mówił, że Niemcy są „zbyt duże, aby tylko komentować politykę światową” oraz, że „kultura militarnego powstrzymywania” nie może zostać zastąpiona „kulturą niewtrącania się”. Z kolei nowa minister obrony wskazywała, że „obojętność nie jest żadną opcją”, a prezydent Gauck postulował, aby wkład Niemiec w rozwiązywanie problemów światowych miał większy wymiar i był bardziej zdecydowany.

Oczekiwania społeczeństwa niemieckiego wobec polityki zagranicznej prowadzonej przez Berlin stoją także w sprzeczności wobec tego, co wymagają od Niemiec zagraniczni eksperci i elity. Podczas konferencji „Review 2014” zorganizowanej przez niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych na końcu maja, znaczna grupa zagranicznych ekspertów z prawie całego świta wypowiedziała się jasno, że Republika Federalna powinna być bardziej aktywna na polu polityki zagranicznej i wykazywać większe zaangażowanie przy rozwiązywaniu problemów globalnych.

Te napięcia pomiędzy oczekiwaniami społeczeństwa niemieckiego, władz w Berlinie i tego, co oczekuje od Niemiec reszta świata stanowią poważne wyzwanie dla przywódców RFN. Muszą oni przekonać społeczeństwo, że w obecnej sytuacji geopolitycznej oraz ze względu na silną pozycję polityczną i gospodarczą w Europie, Niemcy nie mogą sobie pozwolić, aby stać się drugą Szwajcarią. Wycofanie się z RFN z prowadzenia aktywnej polityki zagranicznej, która czasami wymaga także zastosowania tych najbardziej kontrowersyjnych środków (operacje wojskowe), jest sprzeczne z interesami całej Unii Europejskiej. Często komentowany przypadek interwencji w Libii jest dobrym przykładem tego, że niezdecydowanie RFN i brak wspólnego stanowiska z pozostałymi z partnerami powoduje znaczne osłabienie wizerunku UE jako jednolitego aktora na arenie międzynarodowej, a także wpływa negatywnie na pozycję Europy w stosunkach z tak znaczącymi państwami, jak chociażby państwa BRIC. Poza tym przyjęcie pasywnej roli przez Niemcy jest także niekorzystne ze względu na pogłębianie stosunków transatlantyckich, których RFN była przez długi czas w Europie ważną podporą. Wobec tego, dość niepokojące może się wydawać, że spora część Niemców patrzy nieprzychylnie na zacieśnianie współpracy z USA.

O tym, jak ważną kwestią są rozbieżności pomiędzy oczekiwaniem społeczeństwa, a tym co wymagają od Niemiec zagraniczni partnerzy zdaje sobie bardzo dobrze sprawę kierownictwo niemieckiej dyplomacji. W ostatnim wywiadzie dla Deutsche Welle Frank-Walter Steinmeier mówił konieczności wykonania „zadania natury edukacyjnej”. – Trzeba przekonywać i podkreślać, że z jednej strony jest to czego się od nas oczekuje (…), że jesteśmy krajem, który w porównaniu z wieloma innymi jest o wiele bardziej usieciowiony na świecie – podkreślał szef niemieckiej dyplomacji. W związku ze wspomnianymi „zadaniami natury edukacyjnej” od czerwca do jesieni niemiecki minister spraw zagranicznych zamierza zorganizować w całych Niemczech spotkania, podczas których ma zamiar dyskutować o tym, jaki kształt powinna przyjąć niemiecka polityka zagraniczna.